Depresja u sportowców – „Życie wypuszczone z rąk”

Z roku na rok rośnie ilość chorych na depresję. Według danych z 2017 roku walczy z nią ok. 600 mln ludzi na całym świecie. Mówi się, że depresja to najbardziej demokratyczna choroba, bo dotyka wszystkich – młodych i starych, bogatych i biednych, kobiety i mężczyzn. Dotyczy także sportowców. Co jakiś czas w media pojawia się informacja o kolejnym zawodniku, który zmaga się z depresją. Jedną z najbardziej tragicznych historii związanych z depresją w świecie sportu jest ta Roberta Enke – niemieckiego bramkarza. Obraz walki z nią ukazuje książka „Życie wypuszczone z rąk”, napisana przez przyjaciela zawodnika Ronalda Renga. Jak wygląda depresja u sportowców?
Z tego wpisu dowiesz się:
- jakie są objawy depresji jednobiegunowej,
- jak wygląda depresja u sportowców.
Depresja – co to takiego?
Depresja jednobiegunowa to choroba zaliczana do zaburzeń nastroju. Według ICD-10 (systemu klasyfikacji chorób stosowanego w Polsce) jej główne objawy to: obniżony nastrój, utrata zainteresowań i zdolności do cieszenia się oraz zmniejszenie energii prowadzące do wzmożonej męczliwości i zmniejszenia aktywności. Depresji towarzyszyć mogą także dodatkowe objawy, do których należą:
- osłabienie koncentracji i uwagi,
- niska samoocena i mała wiara w siebie,
- poczucie winy i małej wartości (nawet w epizodach o łagodnym nasileniu),
- pesymistyczne, czarne widzenie przyszłości,
- myśli i czyny samobójcze,
- zaburzenia snu,
- zmniejszony apetyt.
By mogła zostać postawiona diagnoza depresji muszą pojawić się przynajmniej 2 objawy podstawowe i 2 dodatkowe oraz utrzymywać się przez przynajmniej 2 tygodnie lub krócej, jeśli ich natężenie jest bardzo silne.
Istnieją także inne typy depresji, np. depresja dwubiegunowa, poporodowa czy sezonowa. Tutaj skoncentrujemy się jednak na depresji jednobiegunowej.
Depresja u sportowców
Wielu odnoszących sukcesy zawodników doświadczyło depresji. Mówili o niej m.in.: Justyna Kowalczyk (biegi narciarskie), Matt Anderson (siatkówka), Sven Hannawald (skoki narciarskie) czy Lindsey Vonn (narciarstwo alpejskie). Dla większości osób postronnych wiadomość taka była olbrzymim szokiem, bo jak odnoszący sukcesy sportowiec może chorować na depresję? Dlatego też depresja określana jest mianem demokratycznej. Może dotyczyć każdego zarówno mistrza olimpijskiego, jak i piłkarza okręgowej drużyny. Objawy typowe dla zaburzeń nastroju są najczęściej występującymi problemami wśród osób uprawiających sport na poziomie wyczynowym i poniżej wyczynowego (Deykin, Levy, Wells, 1987).
Robert Enke
Z depresją musiał zmagać Robert Enke – niemiecki bramkarz, który 10 listopada 2009 roku popełnił samobójstwo. W czasie swojej kariery grał m.in.: Benfice, Barcelonie czy Hannoverze. Od 2007 roku powoływany był także do seniorskiej kadry narodowej. Jednak nie zawsze pojawiał się miedzy słupkami bramki w uznanych europejskich klubach. Na swoim koncie miał także występy m.in. w drugiej lidze hiszpańskiej. Jego życie prywatne także nie było łatwe. W 2006 roku, w wieku 2 lat w wyniku wady serca zmarła jego córka.
„Życie wypuszczone z rąk” to nie tylko biografia sportowca. To także dokładny i bolesny opis rzeczywistości, której doświadcza osoba chora depresję. Wielu ludziom trudno jest zrozumieć, dlaczego chory nie chce „wziąć się w garść”. Depresja nie jest wymyślonym problemem człowieka, któremu się nudzi lub który nie potrafi się zmobilizować. To stan, w którym owa mobilizacja est całkowicie niemożliwa. Jak wygląda depresja u sportowców?
Depresja oczami Enke i jego bliskich
Lęk
Depresji bardzo często towarzyszy lęk, który nie pozwala na wykonywanie wielu czynności. Lęk ten staje się paraliżujący, stąd niemożność działania.
11.08.2003
To już koniec. Przegraliśmy mecz 0:3 (…). Nie ma mowy o dalszej grze. Wczoraj musiałem zrozumieć, że nie sprostam wymaganiom (…). Czuję się bezradny i bojaźliwy. Nie wychodzę z pokoju hotelowego, bo boję się spojrzeń innych ludzi. Chciałbym po prostu żyć bez strachu i nerwów. Wiem, że rozwiązanie kontraktu niosłoby za sobą daleko idące konsekwencje, jednak nie mogę myśleć o niczym innym. Nie wiem, co robić dalej.
12.08.2003
Zawsze byłem szczęśliwy, gdy nie musiałem grać, nieważne, czy były to pojedynki o stawkę, czy też zwykłe mecze treningowe. Mówiłem wówczas o wielkiej niesprawiedliwości (czasami słusznie), jednak zawsze byłem w dobrym nastroju i czułem się najbardziej zrelaksowany, gdy nie grałem. Boję się też zdania opinii publicznej, prasy i spojrzeń ludzi. Strach mnie paraliżuje. Nie wiem, ile czasu minęło od chwili, gdy rozpoczynałem mecz co prawda zdenerwowany, ale nie sparaliżowany lękiem.
Rodzina
Depresja to choroba, która w ogromnym stopniu oddziałuje także na rodzinę i najbliższych przyjaciół chorego. Często czują się oni bezsilni, bo żadne z podejmowanych przez nich działań, mające na celu poprawę samopoczucie chorego, nie przynosi oczekiwanych rezultatów.
Dla członków rodziny chorych na depresję cierpienie jest prawie tak bolesne jak dla ich bliskich. Obijają się od ściany, gdy próbują przekonać chorego za pomocą optymistycznych i racjonalnych wypowiedzi. Ludzie z depresją zawsze wiedzą dokładnie, co może się nie udać, jeśli przystaną na składaną im propozycję.
Depresja a wyniki sportowe
Depresja u sportowców wcale nie musi powodować obniżenia wyników sportowych. Wręcz przeciwnie wielu zawodników cierpiących na nią nadal potrafi prezentować najwyższy światowy poziom. Odpowiedzialne mogą być za to automatyzmy ruchowe nabyte w wyniku wielu godzin treningu. Zawodnik po prostu „wie” co ma robić i nie potrzebuje do tego świadomej kontroli umysłu.
To, że potrafi grać w piłkę nawet z depresją, udowodnił, gdy był wygnańcem na treningu Barcelony. Jego przez lata wyszkolone ciało przejęło funkcję sparaliżowanej głowy i podejmowało z nią decyzje. Robert latał, błyskawicznie reagował na strzały, mimo że częstym objawem choroby jest spowolnienie reakcji. Bronił, ale nie czuł wówczas niczego prócz pustki.
Wewnętrzna walka
Chory mający za sobą epizod depresyjny doskonale zdaje sobie sprawę, kiedy negatywizm zaczyna powracać. Często podejmuje wtedy świadomą walkę z objawami, tak jak robił to Enke.
Robert Enke depresję postrzegał jak gigantycznego napastnika, który zaczyna go atakować na boisku. Mógł go jeszcze powstrzymać, musiał jednak działać rozważnie. Jeszcze nie nadeszła wszechogarniająca wszystko ciemność. Rankami bez problemów wstawał, nie brakowało mu siły do działania. Czuł się jednak przybity. Wiedział, że to pierwsza oznaka choroby, był jednak przekonany, że opanował mechanizmy obronne: potrafił sprawić, by dzień miał określony rytm, załatwiał różne sprawy.
Codzienność
W depresji nawet najprostsze, codzienne czynności stają się ogromnym wyzwaniem dla chorego. Najbardziej błaha decyzja staje się niemożliwa do podjęcia. Prowadzi to jednak do błędnego koła – im mniej chory jest w stanie zrobić, tym większe ma do siebie pretensje, że nic nie robi. Dotychczas ważne kwestie przestają mieć znaczenie.
Tydzień po porażce z Trierem Robert wyruszył wraz z drużyną pociągiem ICE do Berlina, na pierwszy mecz tego sezonu Bundesligi. Jak zawsze podczas takich podróży zajął miejsce obok Timmy’ego Westphala i zaczął składać autografy. „To dla niego codzienność”, pomyślał Timmy. Robertowi wydawało się, że długopis zaraz wypadnie mu z dłoni. Odczuwał niewiarygodne zmęczenie.
– Nie czuję już niczego – stwierdził bez emocji. – Nie czuję nerwowości, radości, niczego. Stałem na boisku i wszystko było mi jedno.
To było pułapką depresji: ograbiała go z sił, przez co nie mógł robić zwyczajnych rzeczy, a później świadomość, że nic nie zrobił, wpędzała go w chorobę jeszcze głębiej.
Podjęcie decyzji, czy zje sernik czy też ciasto ze śliwkami, wiązało się dla niego z wielkim wysiłkiem. Normalne, codzienne sprawy całkowicie go przerastały. Brnął jednak przez kolejne dni, trenował, śmiał się podczas urodzin, odgrywał swoją rolę. Robienie czegokolwiek, nieważne, ile go kosztowało, było lepsze niż poddanie się zmęczeniu i nierobienie niczego. Właśnie wtedy pojawiały się myśli. W swoim biurze zauważył trzy nieotwarte jeszcze listy, co utwierdziło go w przekonaniu, że całe biuro tonie w chaosie, że nie poradzi sobie z uporządkowaniem go. Myślał: „Nie dam rady. I tak jest za późno, wszystko zrobiłem źle.”.
Depresja zabija wszelkie pozytywne uczucia, nagle jak mówił potem Hanno „wszystko zaczyna tracić sens i cel”. Wydawało się, jak gdyby dojście do jego mózgu skurczyło się do małej szczeliny, przez którą przeciskają się jedynie negatywne bodźce – strach, smutek, złość, zbyt duże wymagania, zmęczenie. (…) Nie zdają sobie (osoby niepodatne na depresję) sprawy, że jest bezsilny w obliczu czarnych myśli i nie jest w stanie ich kontrolować.
Depresja u sportowców nie różni się od depresji pozostałej części społeczeństwa. Książka „Życie wypuszczone z rąk” to nie tylko pozycja obowiązkowa dla fanów sportu czy psychologii sportu. To także poruszający opis zmagań z chorobą, który dalej obraz życia z depresją.
Źródła:
Łuszczyńska, A. (2012). Psychologia sportu i aktywności fizycznej. Zagadnienia kliniczne. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Reng, R. (2015). Robert Enke Życie wypuszczone z rąk. Kraków: Wydawnictwo SQN.